Tannhausen - początki dzisiejszej Jedliny
Uzdrowisko rozwinęło się na przełomie XVII i XVIII wieku po odkryciu źródeł mineralnych u stóp Kobieli. W niżej położonych częściach obecnego miasta, w dolinie Bystrzycy i wzdłuż naturalnych traktów prowadzących w kierunku Kłodzka, Świdnicy i Wałbrzycha, znacznie wcześniej budowano zagrody wiejskie, w których osiedlali się drwale, cieśle, myśliwi, hodowcy bydła lub trzody chlewnej oraz ludzie trudniący się innymi dziedzinami rolnictwa i rzemiosła.
Prawdopodobnie już w połowie XIII w. powstała wieś Tannhausen, dzisiejsza Jedlinka, rozciągająca się w dolinie Bystrzycy wśród rozległych lasów. Po raz pierwszy w źródłach pisanych pojawia się informacja o wsi na przełomie XIII i XIV w., a jej nazwę zapisano w formie: Thanus i Tanhussin. W XVI w. wymieniana jest w źródłach jako Tanhausen. Jej górną część nazywano Blumenau, dolną Erlenbusch (dzisiejszy Olszyniec). Wieś wchodziła w skład dóbr zamkowych Grodno, ale nie cała, gdyż wydzielona w niej komora celna należała do Korony Czeskiej. W 1503 roku król Czech Władysław Jagiellończyk nadał komorę celną właścicielowi Grodna Friedrichowi von Czettritz. W kolejnych dekadach i stuleciach zmieniali się dzierżawcy poboru cła, w drugiej połowie XVI w. byli nimi właściciele kompleksu majątkowego Pogorzała - panowie von Hochberg auf Fürstenstein (czyli „na Książu”).
W XVII wieku Jedlinka była dużą wsią, do której należał obszar dzisiejszej Jedliny-Zdroju. Od 1619 roku właścicielem Jedlinki był Heinrich von Kuhl, a od 1648 roku wspomniana już wyżej rodzina von Seherr-Thoss.
Jedlinka była pod koniec XV wieku znaczącą osadą rzemieślników i drwali. Od 1535 roku wydobywano w niej miedź, ale w pierwszej połowie XVII w. złoża wyczerpały się i zaprzestano nierentownej eksploatacji rud. Na początku XVIII wieku wieś stała się sporym ośrodkiem tkackim, ale też i uzdrowiskiem. Pod koniec XVII wieku posiadacz gruntów w górnej części Jedlinki Kasper Schäl zagospodarował źródła wody mineralnej, które w 1723 roku przeszły w ręce barona Johanna Christopha von Seherr-Thoss, a jego żona Charlotta (z domu hrabina von Pückler) zbudowała tu uzdrowisko, nazwane od jej imienia Charlottenbrunn.
W XVIII wieku możemy mówić o dynamicznym rozwoju Jedlinki. Obok rosnących, jak grzyby po deszczu, zabudowaniach części zdrojowej w skład Jedlinki weszły też kolonie Suliszów i Glinica. Jedlinka dzieliła się wówczas na trzy części umownie zwane Jedlinką Dolną, Średnią i Górną. W 1748 roku mieszkało w niej 26 kmieci oraz 66 zagrodników i chałupników, czynnych było 70 warsztatów tkackich. Czterdzieści lat później wieś i uzdrowisko posiadały 2 kościoły (katolicki w Olszyńcu i ewangelicki w Jedlinie), 2 plebanie, 2 szkoły, ponadto dwór, 2 folwarki, 4 młyny wodne, a mieszkało w nich 26 kmieci, 23 zagrodników i 139 chałupników, wśród nich 42 tkaczy. Warto zwrócić uwagę na to jak stopniowo Jedlinka traciła swój pierwotny charakter wiejski, stając się miejscowością rzemieślniczą, a nawet przemysłową. W 1740 roku Jedlina-Zdrój uzyskała prawo do sprzedaży płótna i od tego momentu były tu organizowane targi. W 1742 roku uruchomiono w Jedlince kopalnię węgla kamiennego „Joseph”, a następnie w Glinicy kopalnię „Trost”. Choć nie były one zbyt wydajne, to zaopatrywały w węgiel mieszkańców okolicznych miejscowości, w tym także wsie stanowiące własność hrabiego von Hochberga z Książa. Ówczesny właściciel Jedlinki, baron Johann Christoph von Seherr-Thoss, który w wojsku habsburskim dosłużył się w 1739 r. stopnia feldmarszałka, wykupił dobra ziemskie aż po Nową Rudę, założył pierwsze kopalnie węgla kamiennego i uchodził za prekursora przemysłu węglowego na Dolnym Śląsku. Jego syn Johann August baron von Seherr-Thoss założył kopalnie w Suliszowie, późniejszej dzielnicy Jedliny-Zdroju.
W 1840 roku właścicielem majątku ziemskiego, którego wartość oszacowano na 61 200 talarów, stał się H.A.C. Menzel. W Jedlince Średniej stało 98 domów, wśród nich pałac z browarem, 2 folwarki, wolne sołectwo, urząd celny, szkoła techniczna dla dziewcząt ufundowana przez kupca Gottlieba Wittiga. Funkcjonowały 2 młyny wodne, folusz, 2 tartaki i gorzelnia. Działało 11 warsztatów bawełnianych i 21 lniarskich. W Jedlince Dolnej stało 27 domów, kościół katolicki i szkoła oraz młyn wodny, tartak, gorzelnia, 2 bielniki, 2 warsztaty bawełniane i 16 lniarskich oraz 8 rzemieślniczych i 3 handlowe. Z kolei w Jedlince Górnej stałó 56 domów, gorzelnia, 2 młyny wodne, 4 bielniki, 2 folusze, suszarnia, 7 warsztatów bawełnianych, 9 płócienniczych, 20 rzemieślniczych i 7 handlowych. Cała Jedlinka (nie licząc zdroju) była już dużą, uprzemysłowioną wsią. Wyraźnie zaznacza się na tym obszarze postępujący rozwój inwestycyjny w kierunku Wałbrzycha, przy czym Jedlinka, Suliszów i Glinica, napotykają na swej drodze nowego „sukcesora”, jeszcze bliżej przemysłowego Wałbrzycha - jest nim Kamieńsk.
Od połowy XIX wieku Jedlinka traci na znaczeniu, stając się zapleczem gospodarczo-usługowym uzdrowiska w Jedlinie-Zdroju i tak już pozostało do chwili obecnej.
Ogromne znaczenie w rozwoju Jedlinki miały pałac i folwark położone na łagodnym wzniesieniu w centralnej części wsi, siedziba kolejnych właścicieli.
Osada Blumenau sięgała swymi granicami aż po ujście Rybnego Potoku do Bystrzycy w dzisiejszej Głuszycy, włącznie z ulicą Ogrodową i częścią ulicy Sienkiewicza po lewej stronie Bystrzycy, a ulicą Górnośląską i Parkową po stronie prawej. Wielkie fabryki włókiennicze Webskiego („Nortech”) i Meyera Kaufmanna („Piast”) budowane były w II połowie XIX wieku w części administracyjnej Blumenau. W ten sposób Jedlinka stała się osadą robotniczą i łączyła w zręczny sposób różne funkcje gospodarczo-społeczne: przemysłową, uzdrowiskową i turystyczną. O tej ostatniej wiemy zbyt mało, ale to głównie dla turystów funkcjonowało tu kilka gospód, poczynając od tej przy browarze pałacowym, a na karczmie w Olszyńcu kończąc. Przez Jedlinkę prowadziły popularne trasy turystyczne w Góry Sowie i Góry Suche. Korzystne położenie Jedlinki u zbiegu szlaków drogowych w trzech kierunkach – Kłodzko, Świdnica, Wałbrzych, sprzyjało rozwojowi tętniącej życiem wsi, której rola i znaczenie zmalały w XX wieku, w miarę rozwoju uzdrowiska w Jedlinie i przemysłu w Głuszycy.
W okresie międzywojennym Jedlinka stanowiła część Głuszycy. Hotel i 4 gospody przyciągały turystów świetnie utrzymanymi ogródkami.
W okresie II wojny światowej zlokalizowano w niej obóz pracy, filię obozu Gross Rosen w związku z budową „Riese” w Górach Sowich. Pełnił on rolę szpitala dla chorych więźniów wyczerpanych morderczą pracą przy budowie podziemnych sztolni. W pałacu, jak już wspomniano, znajdowała się siedziba komendantury.
Po wojnie Jedlinka znalazła się w granicach administracyjnych gromady Jedlina-Zdrój. Dawne tradycje rolnicze starała się podtrzymać rezydująca w pałacu Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna. Jej działalność przynosiła jednak więcej szkody niż pożytku, a dla kondycji pałacu okazała się zabójcza. W 1954 roku Jedlinkę Górną włączono do Głuszycy, która uzyskała status osiedla. Jedlinka Dolna stała się samodzielną wsią pod nazwą Olszyniec. Jedlinka Średnia utraciła swój rolniczo-przemysłowy charakter i swoją odrębność, stając się nieodłączną częścią miasta Jedlina-Zdrój.
Z dziejów „Zdroju Karoliny”
O obecności źródeł mineralnych i ich leczniczych właściwościach w pobliżu Jedlinki dowiedziano się w XVII wieku. Kmieć z Tannhausen Caspar Schäl, nakłoniony przez świdnickiego lekarza dr Jachmanna, sporządził na pastwisku w górnej części kotliny górskiej proste ujęcie wody źródlanej (wydrążony pień drzewa) oraz postawił obok kram z żywnością i zainicjował, współcześnie nazwaną, alternatywną formę zarobkowania. Od 1697 roku butelkował wodę mineralną o nazwie Tannhäuser Sauerborn, a później Tannhäuser Sonerbrunnen i sprzedawał ją w całej okolicy. Pozyskane środki finansowe pozwoliły mu wybudować obok dom mieszkalny z gospodą „Grundhof”.
Rok 1723 to najważniejsza data w historii miasta i zdroju. W tym to roku parcelę ze źródłem wykupił właściciel Jedlinki, Johann Christoph baron von Seherr-Thoss i rozpoczął budowę uzdrowiska. Prawdziwą spiritus movens inicjatywy leczniczego wykorzystania wód na szerszą skalę okazała się jego żona, Charlotta Maximiliana hrabina von Seherr-Thoss, która osobiście nadzorowała postępy budowy. Zleciła wykonanie nowej kamiennej obudowy źródła, a po przeprowadzeniu stosownych badań wody w Świdnicy i uzyskaniu pozytywnej opinii przystąpiła do budowy stylowej pijalni, łazienek, domu zdrojowego i innych obiektów towarzyszących. Baronowa czerpała wzory od najbliższych sąsiadów, z wałbrzyskiego Starego Zdroju i Szczawna - Zdroju. W roku 1737 zakończono prace i uzdrowisko ruszyło pełną parą. Otrzymało ono od imienia założycielki nazwę Charlottenbrunn.
W 1768 roku Charlottenbrunn stała się tak ważnym i znanym kurortem, że otrzymała prawa miejskie. To kolejna data, na którą warto zwrócić uwagę. Od tego momentu mija niespełna 250 lat, co sprawia, że Jedlina może uchodzić za jeden z najmłodszych zdrojów na Dolnym Śląsku.
Jak czytamy w „Słowniku geografii turystycznej Sudetów” pod redakcją Marka Staffy, w 1785 roku liczyła sobie już 80 domów. Mieszkali w nich głównie tkacze chałupnicy, a także osoby czerpiące dochody z obsługi ludności. Uzdrowisko przyciągało kuracjuszy i wczasowiczów ze względu na zaciszne położenie i piękno krajobrazów. Liczba źródeł mineralnych, z których czerpano życiodajną wodę wzrosła do ośmiu. W 1825 roku, gdy właścicielem zdroju był szambelan hrabia Rzeszy Erdmann Sylviusz von Pückler, w mieście stało 98 domów, kościół ewangelicki z wieżą dostawioną w 1815 roku, pastorówka, szkoła ewangelicka, remiza strażacka, 2 młyny wodne, młyn do mielenia kory dębowej, magiel, 2 farbiarnie, dom pełniący funkcję sukiennic. Były też trzy gospody. Rocznie przebywało w uzdrowisku ok. 200 osób, a więc stosunkowo mało. Dopiero po wybudowaniu w latach trzydziestych XIX wieku nowych łazienek i nowego domu zdrojowego oraz korzystnych zmianach jakie nastąpiły w estetyce najbliższego otoczenia zdroju, zastosowaniu nowoczesnych metod leczenia i ich promocji na szerszą skalę, liczba kuracjuszy się zwielokrotniła.
W 1825 roku na kartach historii pojawia się w Bad Charlottenbrunn nowy, niezwykle ważny człowiek. To Carl Beinert, wybitny uczony, chemik, geolog, przyrodnik, członek kilku towarzystw naukowych, autor opisów i przewodników po Charlottenbrunn. Przyjeżdża tu jako młody, energiczny, przedsiębiorczy naukowiec. Nabywa miejscową aptekę i związuje się z uzdrowiskiem na stałe. Od samego początku interesuje się sprawami jego rozwoju. Korzystne wyniki przeprowadzonych badań składu chemicznego tutejszych wód mineralnych inspirują go do aktywnego działania. Jego ideą - fiks staje się uczynienie z Jedliny kurortu o sławie europejskiej. Odkrywa nowe źródło lecznicze, któremu nadaje nazwę Elisenquelle, a od 1864 roku Teresienquelle na cześć Teresy Crister. Carl Beinert otacza opieką dom zdrojowy, staje się jego właścicielem i dokonuje przebudowy. Dba o rozwój uzdrowiska. Wprowadza nowe metody leczenia, m. in. modną wówczas kurację żętycową. W 1849 roku założył nowy Park Karlshaim na dzisiejszym wzgórzu pod wyciągiem narciarskim, zwanym dzisiaj Parkiem Południowym. Został on urządzony według najlepszych wzorów z innych uzdrowisk niemieckich. Rzadkie okazy drzew i krzewów sprowadzano z całego świata. Zbudowano platformy widokowe, drewniane altany, ustawiono ozdobne rzeźby, kolorowe ławeczki, zasadzono mnóstwo krzewów kwitnących i kwiatów. Był to swego rodzaju ogród botaniczny, prekursor do dziś znanego na Dolnym Śląsku arboretum w Wojsławicach koło Niemczy. Atrakcją parku w części wschodniej były stawy. Najciekawsza część parku ciągnie się pomiędzy Dłużycą i Leśniakiem, zwyczajowo nazywano go parkiem na Kobieli. U podnóża Kobieli przy ul. Wałbrzyskiej znajduje się stare wyrobisko kamienne i ujęcie źródła Charlottenquelle z naturalnym wypływem szczawy mineralnej. Park był wielokrotnie uwieczniany na różnego rodzaju ilustracjach i opisywany.
W interesującej książce Juliana Janczaka „Z kuferkiem i chlebakiem. Z przeszłości uzdrowisk i turystyki śląskiej” czytamy:
„Inną osobliwością był znajdujący się na południowych, dobrze nasłonecznionych stokach Kobieli piękny, rozległy park górski, ponoć jeden z najpiękniejszych w śląskich kurortach. Kto nie mógł zasnąć w czasie poobiedniej sjesty, przychodził tu wypoczywać w absolutnej, niczym niezmąconej ciszy. Inicjatorem założenia jedlińskiego parku był niejaki C. Beinert. Pomysł zrealizowano jeszcze w latach 1848-49. Był to czas gorący i burzliwy (Wiosna Ludów), ale tutaj w zacisznej Jedlinie nawet nie przyhamował rozwoju zdroju”.
Ten park wraz z położonym w części zdrojowej Parkiem Północnym faktycznie uchodziły za najpiękniejsze parki w Sudetach i przyniosły Bad Charlottenbrunn sławę w całej Rzeszy. W samym uzdrowisku powstało też muzeum geologiczne założone przez prof. Göpperta, znanego śląskiego mineraloga. Do Jedliny zjeżdżali wówczas znakomici goście, w tym czołowi intelektualiści. Należał do nich Adelbert Chamisso, francuski podróżnik, poeta i przyrodnik, autor wielu utworów literackich i opracowań naukowych, który opiniował dobór gatunków drzew w parku zdrojowym. W 1842 roku przebywało tu na kuracji małżeństwo niemieckich pisarzy z Berlina, Theodor i Klara Mundt. Ich imionami nazwano romantyczne zakątki parku, do których prowadziła tajemnicza „Ścieżka Filozofów”. Warto też wymienić nazwisko Christiana Garve z Wrocławia (1742-1798), wykładowcy na Uniwersytecie w Lipsku, znanego etyka, filozofa, krytyka i tłumacza. Przebywając na dłuższej kuracji w Bad Charlottenbrunn dokonał on, z polecenia króla pruskiego Fryderyka II Wielkiego, tłumaczenia dzieła Cycerona „De oficiis”. Uzupełnił je w 1781 roku komentarzem pełnym osobistych przemyśleń filozoficznych, cytowanych do dziś w rozprawach naukowych. To jest ważne dla tak małego miasteczka, że byli z nim związani wielcy ludzie. Podnosi na duchu i krzepi poczucie patriotyzmu lokalnego. Było i jest nam potrzebne, by obiektywnie spojrzeć i ocenić walory miejsca na ziemi, na którym przyszło nam żyć.
Wracając do parku zwróćmy szczególną uwagę na jego usytuowanie - blisko domów sanatoryjnych, na łagodnym grzbiecie (od Kobieli przez Dłużycę do Leśniaka) osłaniającym centrum zdroju od zachodu i południowego zachodu, w miejscu skąd rozpościera się rozległa panorama Jedlińskiej Kopy w masywie Włodarza w Górach Sowich, a także doliny rzeki Bystrzycy, zaś w dole u stóp kolorowe dachy i elewacje kamienic miasta. Okaże się to niezwykle ważne przy omówieniu współczesnych planów rozwojowych Jedliny-Zdroju.
W materiałach źródłowych jakie się zachowały z tych czasów zwracają uwagę zabiegi, jakie czyniono w celu przyciągnięcia do zdroju jak największej liczby kuracjuszy. Już wtedy drukowano ulotki i barwne foldery promujące walory lecznicze uzdrowiska i piękno krajobrazów. Oferowano na przykład wycieczki do skalnego miasta w Adršpachu po czeskiej stronie i do innych pobliskich atrakcji turystycznych.
Właściciele zdroju zmieniali się dość często. Od 1843 do 1855 roku był nim dzierżawca Herman Menzel, a od 1855 do 1861 – człowiek o bardzo znanym, historycznym nazwisku, a mianowicie porucznik Paul Engels. Ale nie miał on nic wspólnego ze znanym Fryderykiem Engelsem, może tylko to, że w praktyce wykorzystał (najpewniej mimochodem) zasady wolnego rynku. Rozwinął bowiem hodowlę krów i kóz, by serwatkę z ich mleka odprowadzać do zdroju. Natomiast stadko osłów z siodłami służyło kuracjuszom do przejazdów wierzchem. W ten oto sposób sprytny gospodarz pałacu robił interes korzystając z modnej wówczas w uzdrowiskach śląskich metody leczniczej.
Dotąd Jedlinę-Zdrój zamieszkiwali głównie ewangelicy. Dla nich już w 1748 roku baron von Seherr-Thoss przekształcił jeden z budynków zdrojowych, w którym znajdował się wcześniej klub, w kościółek ewangelicki. W 1815 roku dobudowano przy nim wieżę, na której umieszczono zegar z zamku w Grodnie oraz dzwony z dawnego klasztoru w Świdnicy. W I połowie XIX wieku Jedlinę zasiedlało coraz to więcej katolików. Należeli oni do parafii w Olszyńcu lub Głuszycy. W samej Jedlinie był tylko kościół ewangelicki i szkoła ewangelicka. Nowy kościół ewangelicki przy obecnej ul. Piastowskiej zbudowano w latach 1861-1863, podobnie jak dom zdrojowy. To wszystko wiąże się z nowym właścicielem uzdrowiska.
W latach 1861-1864 był nim Carl Crister, śląski przemysłowiec ogromnie ważny w historii Wałbrzycha przedsiębiorca i założyciel do dziś funkcjonującej fabryki porcelany „Krzysztof”. Dla Jedliny jeszcze ważniejszy, bo zapisał się złotymi zgłoskami zarówno w historii uzdrowiska, jak też pałacu w Jedlince. Wraz z żoną, wspomnianą powyżej Teresą, dokonują przebudowy Domu Zdrojowego w najnowszym stylu, budują też obok halę spacerową i gabinet muzyczny (dzisiejsza „Biała Sala”). Bad Charlottenbrunn staje się uzdrowiskiem ściągającym do siebie sławnych ludzi z całej Europy. Niezwykłym gościem kurortu położonego w balsamicznej kotlinie górskiej był młody Fryderyk Wilhelm, następca tronu, późniejszy cesarz niemiecki, przyczyniając się do promocji uzdrowiska w całych Niemczech. Przebywał tu na kuracji, o czym pisała berlińska prasa.
Dla lepszej orientacji w znaczeniu jedlińskiego zdroju podam, że w roku 1875 z usług Świeradowa - Zdroju skorzystało 775 kuracjuszy, Kudowy - Zdroju – 997, Jedliny – 1130, Cieplic Śląskich – 1616, Dusznik – 2574, Szczawna – 2619, Lądka – 2730, natomiast w rodzącej się dopiero Polanicy – zaledwie 131 osób. Na owe czasy liczba kuracjuszy w Jedlinie-Zdroju świadczy o rosnącej renomie uzdrowiska. Warto przy tym zauważyć, że kuracja w sudeckich zdrojach nie była tania, trzeba było osobno opłacić pobyt w uzdrowisku i osobno koszty zakwaterowania i zabiegów. Mogły więc z niej korzystać osoby dobrze sytuowane.
W rozwoju miasta obok uzdrowiska istotne znaczenie miał również rozwój przemysłu. W XIX wieku nie wystarczało już chałupnicze tkactwo funkcjonujące w Jedlinie od XVI wieku. W Górach Kamiennych i Wałbrzyskich odkryto pokłady węgla kamiennego, co w znaczny sposób wpłynęło na rozwój gospodarczy tego obszaru. Sąsiadujące z uzdrowiskiem osiedla – Kamieńsk, Suliszów, Glinica okazały się bogate w podziemny skarb. Pierwszą kopalnię węgla kamiennego „Sophie” założył w Suliszowie w 1763 roku, znany już nam baron von Seherr-Thoss. Kolejny jej właściciel, hrabia Rzeszy von Pückler, wybudował w okolicach Jedliny kilka mniejszych szybów. W latach czterdziestych XIX wieku kopalnia rozwinęła się i podniosła wydobycie na początku XX wieku do 150 tys. ton rocznie. Stanowiła wtedy (od roku 1891) własność rodu von Hochbergów z Książa. Została zlikwidowana w 1931 roku m. in. z uwagi na wzrost zanieczyszczeń i zanikanie źródeł mineralnych.
Pisał o tym wspomniany już wyżej Juliusz Janczak w książce „Z kuferkiem i chlebakiem”:
„W omawianym okresie uzdrowiska dolnośląskie odnotowały też na swym koncie poważne straty, spowodowane przede wszystkim szybkim rozwojem górnictwa. I tak, na skutek intensywnych prac górniczych w kopalniach węgla kamiennego w rejonie wałbrzyskim, nastąpiła ucieczka wód z wszystkich ośmiu czynnych dotąd źródeł mineralnych w Starym Zdroju. W efekcie w siedemdziesiątych latach XIX wieku uzdrowisko to ostatecznie zlikwidowano, mimo że jeszcze dwadzieścia lat wcześniej tętniło ono pełnią zdrojowego życia”.
A dalej warto zwrócić uwagę na jeszcze inne ciekawe refleksje autora:
„Nie opodal Jedliny rozciągała się ziemia wałbrzyska – swoista osobliwość krajoznawcza. W efekcie przemian spowodowanych intensywną industrializacją na przełomie XIX i XX stulecia powstał konglomerat pięknej przyrody i szpetnej zabudowy przemysłowej – wyrosły dziesiątki kominów, szybowych wież oraz kopalnianych i przemysłowych budynków, między którymi wiły się wąziutkie wstęgi dróg i lśniące w słońcu tory kolei żelaznej. Najbardziej jednak uderzające było gigantyczne kłębowisko ciemnego dymu i białej pary. Aliści, co by nie powiedzieć, urok wysokich, gęsto zalesionych szczytów górskich czynił z obszaru Zagłębia Wałbrzyskiego najpiękniejszy bodaj na ziemiach polskich krajobraz przemysłowy – chociaż miejscami zanadto może diaboliczny”.
W 1859 roku w przysiółku Suliszów przemysłowiec J. Schacht założył ważną dla wzmocnienia gospodarczego miasta – fabrykę porcelany stołowej, przekształconą po latach w porcelanę elektrotechniczną. W trzy lata później uruchomiona została w pobliżu fabryka tektury, produkująca m. in. tekturę na walizki i opakowania. Obydwie fabryki przetrwały ciężkie czasy wojen światowych i kontynuowały produkcję w PRL-u.
Od 1884 roku uzdrowisko stało się własnością gminy. Pozwoliło to na korzystną dla obu stron korelację planów rozwojowych miasta i uzdrowiska. W 1890 roku zarząd nad uzdrowiskiem przejął kupiec Wilhelm Losse (od 1887 roku wójt gminy). Okazał się dobrym gospodarzem, dbał o rozwój infrastruktury komunalnej, dzięki czemu Jedlina-Zdrój mogła przyjmować gości także zimą.
Pod koniec stulecia znacznie wzrosła liczba kuracjuszy. Rocznie przyjeżdżało ich ponad 3 tysiące, ale i tak Bad Charlottennbrunn pozostawało jednym z najmniejszych kurortów w Sudetach. Bywali też Polacy, jednak w mniejszej liczbie niż w pobliskim Szczawnie-Zdroju.
Rosnąca popularność zdroju jak również rozwój przemysłowy miasta w II połowie XIX wieku przyczyniły się do przeprowadzenia linii kolejowej z Wałbrzycha do Kłodzka. To była bardzo trudna inwestycja, bo wymagała budowy kilku wiszących nad drogami lub rzekami wiaduktów i przeszywających góry aż trzech tuneli. Prace uwieńczone sukcesem zakończono w roku 1880. Jest to do dziś jedna z najatrakcyjniejszych linii kolejowych, a tunel pod Wołowcem, łączący Wałbrzych z Jedliną-Zdrojem, długości 1,6 kilometra, jest najdłuższym tunelem w Polsce. W 1904 roku doprowadzono do tej linii odgałęzienie z Wrocławia przez Sobótkę, Świdnicę Kraszowice, Bystrzycę Dolną, Lubachów, Zagórze Śląskie. Była to druga co do niezwykłej atrakcyjności linia kolejowa na Dolnym Śląsku. Niestety w roku 1989 wstrzymano ruch pociągów na tej trasie ze względu na nieopłacalność, co spowodowało jej daleko idącą jdewastację. Jest to strata niepowetowana, a próby ratunkowe podejmowane przez wrocławskie środowiska naukowe i turystyczne nie przyniosły jak dotąd skutku. Pod koniec 2010 roku pojawiły się w prasie informacje o wstępnych uzgodnieniach w Urzędzie Marszałkowskim we Wrocławiu dotyczących planów ponownego uruchomienia tej linii kolejowej.
Sława Jedliny-Zdroju, niewielkiego podwałbrzyskiego uzdrowiska, utrzymuje się do czasów I wojny światowej (1914-1918). Ruch turystyczny w mieście znacznie się ożywił z chwilą uruchomienia wspomnianej wyżej linii kolejowej ze Świdnicy do Jedliny-Zdroju, co umożliwiało połączenie z Wrocławiem. Turyści z dużego miasta byli tutaj wabieni nie tylko wodami leczniczymi, ale i kozim mlekiem lub owczą żętycą, w atrakcyjnej „Szwajcarce” przy Parku Karlshaim, albo też w oficynach pałacu w Jedlince, gdzie dodatkowo można było posmakować dobrego piwa z własnego browaru.
W okresie międzywojennym stało tu 6 hoteli i około 30 pensjonatów, zastosowano nowoczesną infrastrukturę komunalną i techniczną. Jedlina była miejscem docelowym turystów z Wrocławia lub Świdnicy, wyprawiających się w malownicze góry. Funkcjonowała nadal jako zdrój, siłą rozpędu, na fali popularności uzyskanej wcześniej.
Z historii Jedliny warto odnotować jeszcze inne ważne wydarzenia. Były nimi ustanowienie w mieście w 1905 roku parafii katolickiej i rozpoczęcie budowy kościoła pod wezwaniem Św. Trójcy w 1932 roku. Budowa tego oryginalnego architektonicznie (w kształcie rotundy) kościoła została ukończona w roku 1937. Wcześniej, 23 kwietnia 1934 roku miała miejsce uroczysta konsekracja kościoła katolickiego przez kardynała Bertrama. Do dziś kościół ten spełnia rolę kościoła parafialnego, szczególnie ważną z uwagi na zdecydowaną dominację katolików w obecnej Jedlinie-Zdroju.
II wojna światowa odcisnęła swoje piętno także w tym utopionym w gąszczu parków i lasów uzdrowisku. Zostało ono poddane zarządowi wojskowemu w celach rehabilitacji żołnierzy i cywilnych ofiar wojny. Na kilka lat wstrzymana została naturalna funkcja sanatoryjna.
Dla Jedliny-Zdroju podobnie jak i sąsiednich miejscowości – Głuszycy i Walimia brzemienny w skutkach okazał się ostatni okres wojny, lata 1943-1945. Właśnie w tym czasie w kompleksie Włodarza w Górach Sowich była prowadzona niezwykle tajemnicza i zakrojona na dużą skalę inwestycja militarna ukryta pod kryptonimem „Riese”, czyli „Olbrzym”. Utrzymywana w całkowitej konspiracji także dla miejscowej ludności pozostała taka do chwili obecnej. Dziś wiemy, że chodziło o drążenie podziemnych obiektów służących jako schrony dla dużej ilości wojsk, bądź też jako fabryki broni. Są też hipotezy, że mogła to być kolejna podziemna kwatera Hitlera, choć większość badaczy uznaje, że był to tylko kamuflaż, by zatuszować faktyczne plany inwestycji. Dla wodza III Rzeszy przewidziano siedzibę w Zamku Książ, w podziemiach którego wydrążono również potężne korytarze i hale. Faktyczne przeznaczenie inwestycji stanowi nadal zagadkę, być może plany związane z budową „podziemnego miasta” ulegały częstym modyfikacjom. Bezsprzecznym jest fakt, że masyw Włodarza oddzielony od Jedliny-Zdroju kotliną Bystrzycy – bezpośrednio przyległy do Głuszycy ze strony zachodniej, a do Walimia ze strony wschodniej – stał się olbrzymim terenem budowy, zaś wszystkie te miejscowości zamieniono w wielkie obozowisko dla dziesiątek tysięcy początkowo jeńców wojennych, a następnie więźniów pobliskiego obozu koncentracyjnego Gross-Rosen w Rogoźnicy k. Strzegomia.
W Jedlinie-Zdroju znajdowała się siedziba kierownictwa budowy. W ekskluzywnym budynku „Willa Erica” zamieszkiwał komendant wojskowy, a w pałacu w Jedlince mieściła się dyrekcja i komendantura budowy całego kompleksu „Olbrzym”. Najpierw był tu sztab paramilitarnej Organizacji Todt (1942-1943), zajmującej się budową obiektów wojskowych, a więc częstym gościem pałacu musiał być sam jej założyciel Fritz Todt, a po jego śmierci w 1942 roku, Albert Speer, minister do spraw uzbrojenia Rzeszy, który przejął kierownictwo nad Organizacją, potem zaś w pałacu rezydowało kierownictwo budowy podporządkowane bezpośrednio SS.
Faktem jest, choć to wygląda na paradoks, że to właśnie tajna inwestycja militarna w Górach Sowich „Riese” uchroniła i Jedlinę-Zdrój, i wszystkie inne okoliczne miejscowości, włącznie z Wałbrzychem, przed atakami bombowymi lotnictwa alianckiego. Niemcy nie stawiali tutaj oporu, a radzieckie wojska II Frontu Białoruskiego (Oddział 21 Armii Czerwonej) w maju 1945 roku zajęły te ziemie bez użycia broni. Jedlina wyszła więc z wojny obronną ręką, choć mocno okaleczona z uwagi na wstrzymanie pod koniec wojny podstawowych funkcji uzdrowiska. Do miasta wkroczyli nowi gospodarze, początkowo radziecki komisarz wojskowy, a już jesienią 1945 roku przedstawiciele władz rodzącej się Polski Ludowej. Powstała nowa rzeczywistość, zupełnie inne problemy i inne sposoby ich rozwiązywania.
Na podstawie książki Stanisława Michalika
„U źródeł Charlotty”
Ciekawostki z historii i współczesności Jedliny - Zdroju
Autor: Urząd Miasta
Powrót do listy