dodano: 15.09.2014

Tannhausen - początki dzisiejszej Jedliny

Uzdrowisko rozwinęło się na przełomie XVII i XVIII wieku po odkryciu źródeł mineralnych u stóp Kobieli. W niżej położonych częściach obecnego miasta, w dolinie Bystrzycy i wzdłuż naturalnych traktów pro­wadzących w kierunku Kłodzka, Świdnicy i Wałbrzycha, znacznie wcześniej budowano zagrody wiejskie, w których osiedlali się drwale, cieśle, myśliwi, hodowcy bydła lub trzody chlewnej oraz ludzie trudniący się innymi dziedzi­nami rolnictwa i rzemiosła.

Prawdopodobnie już w połowie XIII w. powstała wieś Tannhausen, dzisiejsza Jedlinka, rozciągająca się w dolinie Bystrzycy wśród rozległych lasów. Po raz pierwszy w źró­dłach pisanych pojawia się informacja o wsi na przeło­mie XIII i XIV w., a jej nazwę zapisano w formie: Thanus i Tanhussin. W XVI w. wymieniana jest w źródłach jako Tanhausen. Jej górną część nazywano Blumenau, dolną Erlenbusch (dzisiejszy Olszyniec). Wieś wchodziła w skład dóbr zamkowych Grodno, ale nie cała, gdyż wydzielona w niej komora celna należała do Korony Czeskiej. W 1503 roku król Czech Władysław Jagiellończyk nadał komorę celną właścicielowi Grodna Friedrichowi von Czettritz. W kolejnych dekadach i stuleciach zmieniali się dzierżawcy poboru cła, w drugiej połowie XVI w. byli nimi właściciele kompleksu majątkowego Pogorzała - panowie von Hochberg auf Fürstenstein (czyli „na Książu”).

W XVII wieku Jedlinka była dużą wsią, do której należał obszar dzisiejszej Jedliny-Zdroju. Od 1619 roku właścicie­lem Jedlinki był Heinrich von Kuhl, a od 1648 roku wspo­mniana już wyżej rodzina von Seherr-Thoss.

Jedlinka była pod koniec XV wieku znaczącą osadą rzemieślników i drwali. Od 1535 roku wydobywano w niej miedź, ale w pierwszej połowie XVII w. złoża wyczerpały się i zaprzestano nierentownej eksploata­cji rud. Na początku XVIII wieku wieś stała się sporym ośrodkiem tkackim, ale też i uzdrowiskiem. Pod koniec XVII wieku posiadacz gruntów w górnej części Jedlinki Ka­sper Schäl zagospodarował źródła wody mineralnej, które w 1723 roku przeszły w ręce barona Johanna Christopha von Seherr-Thoss, a jego żona Charlotta (z domu hrabina von Pückler) zbudowała tu uzdrowisko, nazwane od jej imienia Charlottenbrunn.

W XVIII wieku możemy mówić o dynamicznym rozwoju Jedlinki. Obok rosnących, jak grzyby po deszczu, zabudo­waniach części zdrojowej w skład Jedlinki weszły też kolo­nie Suliszów i Glinica. Jedlinka dzieliła się wówczas na trzy części umownie zwane Jedlinką Dolną, Średnią i Górną. W 1748 roku mieszkało w niej 26 kmieci oraz 66 zagrod­ników i chałupników, czynnych było 70 warsztatów tkac­kich. Czterdzieści lat później wieś i uzdrowisko posiadały 2 kościoły (katolicki w Olszyńcu i ewangelicki w Jedlinie), 2 plebanie, 2 szkoły, ponadto dwór, 2 folwarki, 4 mły­ny wodne, a mieszkało w nich 26 kmieci, 23 zagrodników i 139 chałupników, wśród nich 42 tkaczy. Warto zwrócić uwagę na to jak stopniowo Jedlinka traciła swój pierwot­ny charakter wiejski, stając się miejscowością rzemieślniczą, a nawet przemysłową. W 1740 roku Jedlina-Zdrój uzyska­ła prawo do sprzedaży płótna i od tego momentu były tu organizowane targi. W 1742 roku uruchomiono w Jedlince kopalnię węgla kamiennego „Joseph”, a następnie w Glinicy kopalnię „Trost”. Choć nie były one zbyt wydajne, to zaopa­trywały w węgiel mieszkańców okolicznych miejscowości, w tym także wsie stanowiące własność hrabiego von Hoch­berga z Książa. Ówczesny właściciel Jedlinki, baron Johann Christoph von Seherr-Thoss, który w wojsku habsburskim dosłużył się w 1739 r. stopnia feldmarszałka, wykupił dobra ziemskie aż po Nową Rudę, założył pierwsze kopalnie węgla kamiennego i uchodził za prekursora przemysłu węglowego na Dolnym Śląsku. Jego syn Johann August baron von Se­herr-Thoss założył kopalnie w Suliszowie, późniejszej dziel­nicy Jedliny-Zdroju.

W 1840 roku właścicielem majątku ziemskiego, którego wartość oszacowano na 61 200 talarów, stał się H.A.C. Men­zel. W Jedlince Średniej stało 98 domów, wśród nich pałac z browarem, 2 folwarki, wolne sołectwo, urząd celny, szkoła techniczna dla dziewcząt ufundowana przez kupca Gottlie­ba Wittiga. Funkcjonowały 2 młyny wodne, folusz, 2 tartaki i gorzelnia. Działało 11 warsztatów bawełnianych i 21 lniar­skich. W Jedlince Dolnej stało 27 domów, kościół katolic­ki i szkoła oraz młyn wodny, tartak, gorzelnia, 2 bielniki, 2 warsztaty bawełniane i 16 lniarskich oraz 8 rzemieśl­niczych i 3 handlowe. Z kolei w Jedlince Górnej stałó 56 domów, gorzelnia, 2 młyny wodne, 4 bielniki, 2 folusze, suszarnia, 7 warsztatów bawełnianych, 9 płócienniczych, 20 rzemieślniczych i 7 handlowych. Cała Jedlinka (nie li­cząc zdroju) była już dużą, uprzemysłowioną wsią. Wy­raźnie zaznacza się na tym obszarze postępujący rozwój inwestycyjny w kierunku Wałbrzycha, przy czym Jedlin­ka, Suliszów i Glinica, napotykają na swej drodze nowego „sukcesora”, jeszcze bliżej przemysłowego Wałbrzycha - jest nim Kamieńsk.

Od połowy XIX wieku Jedlinka traci na znaczeniu, sta­jąc się zapleczem gospodarczo-usługowym uzdrowiska w Jedlinie-Zdroju i tak już pozostało do chwili obecnej.

Ogromne znaczenie w rozwoju Jedlinki miały pałac i fol­wark położone na łagodnym wzniesieniu w centralnej czę­ści wsi, siedziba kolejnych właścicieli.

Osada Blumenau sięgała swymi granicami aż po ujście Ryb­nego Potoku do Bystrzycy w dzisiejszej Głuszycy, włącznie z ulicą Ogrodową i częścią ulicy Sienkiewicza po lewej stro­nie Bystrzycy, a ulicą Górnośląską i Parkową po stronie pra­wej. Wielkie fabryki włókiennicze Webskiego („Nortech”) i Meyera Kaufmanna („Piast”) budowane były w II połowie XIX wieku w części administracyjnej Blumenau. W ten spo­sób Jedlinka stała się osadą robotniczą i łączyła w zręczny sposób różne funkcje gospodarczo-społeczne: przemysło­wą, uzdrowiskową i turystyczną. O tej ostatniej wiemy zbyt mało, ale to głównie dla turystów funkcjonowało tu kilka gospód, poczynając od tej przy browarze pałacowym, a na karczmie w Olszyńcu kończąc. Przez Jedlinkę prowadziły popularne trasy turystyczne w Góry Sowie i Góry Suche. Korzystne położenie Jedlinki u zbiegu szlaków drogowych w trzech kierunkach – Kłodzko, Świdnica, Wałbrzych, sprzyjało rozwojowi tętniącej życiem wsi, której rola i zna­czenie zmalały w XX wieku, w miarę rozwoju uzdrowiska w Jedlinie i przemysłu w Głuszycy.

W okresie międzywojennym Jedlinka stanowiła część Głuszycy. Hotel i 4 gospody przyciągały turystów świetnie utrzymanymi ogródkami.

W okresie II wojny światowej zlokalizowano w niej obóz pracy, filię obozu Gross Rosen w związku z budową „Rie­se” w Górach Sowich. Pełnił on rolę szpitala dla chorych więźniów wyczerpanych morderczą pracą przy budowie podziemnych sztolni. W pałacu, jak już wspomniano, ­znaj­dowała się siedziba komendantury.

Po wojnie Jedlinka znalazła się w granicach administra­cyjnych gromady Jedlina-Zdrój. Dawne tradycje rolnicze starała się podtrzymać rezydująca w pałacu Rolnicza Spół­dzielnia Produkcyjna. Jej działalność przynosiła jednak więcej szkody niż pożytku, a dla kondycji pałacu okazała się zabójcza. W 1954 roku Jedlinkę Górną włączono do Głu­szycy, która uzyskała status osiedla. Jedlinka Dolna stała się samodzielną wsią pod nazwą Olszyniec. Jedlinka Średnia utraciła swój rolniczo-przemysłowy charakter i swoją odrębność, stając się nieodłączną częścią miasta Jedlina-Zdrój.

 

Z dziejów „Zdroju Karoliny”

 

O obecności źródeł mineralnych i ich leczniczych właściwościach w pobliżu Jedlinki dowiedziano się w XVII wieku. Kmieć z Tannhausen Caspar Schäl, nakło­niony przez świdnickiego lekarza dr Jachmanna, sporządził na pastwisku w górnej części kotliny górskiej proste ujęcie wody źródlanej (wydrążony pień drzewa) oraz postawił obok kram z żywnością i zainicjował, współcześnie nazwaną, al­ternatywną formę zarobkowania. Od 1697 roku butelkował wodę mineralną o nazwie Tannhäuser Sauerborn, a później Tannhäuser Sonerbrunnen i sprzedawał ją w całej okolicy. Pozyskane środki finansowe pozwoliły mu wybudować obok dom mieszkalny z gospodą „Grundhof”.

Rok 1723 to najważniejsza data w historii miasta i zdroju. W tym to roku parcelę ze źródłem wykupił właściciel Jedlin­ki, Johann Christoph baron von Seherr-Thoss i rozpoczął budowę uzdrowiska. Prawdziwą spiritus movens inicjatywy leczniczego wykorzystania wód na szerszą skalę okazała się jego żona, Charlotta Maximiliana hrabina von Seherr­-Thoss, która osobiście nadzorowała postępy budowy. Zleciła wykonanie nowej kamiennej obudowy źródła, a po przepro­wadzeniu stosownych badań wody w Świdnicy i uzyskaniu pozytywnej opinii przystąpiła do budowy stylowej pijalni, ła­zienek, domu zdrojowego i innych obiektów towarzyszących. Baronowa czerpała wzory od najbliższych sąsiadów, z wał­brzyskiego Starego Zdroju i Szczawna - Zdroju. W roku 1737 zakończono prace i uzdrowisko ruszyło pełną parą. Otrzy­mało ono od imienia założycielki nazwę Charlottenbrunn.

W 1768 roku Charlottenbrunn stała się tak ważnym i zna­nym kurortem, że otrzymała prawa miejskie. To kolejna data, na którą warto zwrócić uwagę. Od tego momentu mija niespełna 250 lat, co sprawia, że Jedlina może uchodzić za jeden z najmłodszych zdrojów na Dolnym Śląsku.

Jak czytamy w „Słowniku geografii turystycznej Sudetów” pod redakcją Marka Staffy, w 1785 roku liczyła sobie już 80 domów. Mieszkali w nich głównie tkacze chałupnicy, a tak­że osoby czerpiące dochody z obsługi ludności. Uzdrowisko przyciągało kuracjuszy i wczasowiczów ze względu na zacisz­ne położenie i piękno krajobrazów. Liczba źródeł mineral­nych, z których czerpano życiodajną wodę wzrosła do ośmiu. W 1825 roku, gdy właścicielem zdroju był szambelan hrabia Rzeszy Erdmann Sylviusz von Pückler, w mieście stało 98 domów, kościół ewangelicki z wieżą dosta­wioną w 1815 roku, pastorówka, szkoła ewangelicka, remiza strażacka, 2 młyny wodne, młyn do mielenia kory dębowej, magiel, 2 farbiarnie, dom pełniący funkcję sukiennic. Były też trzy gospody. Rocznie przebywało w uzdrowisku ok. 200 osób, a więc stosunkowo mało. Dopiero po wybudowaniu w latach trzydziestych XIX wieku nowych łazienek i nowego domu zdrojowego oraz korzystnych zmianach jakie nastąpiły w estetyce najbliższego otoczenia zdroju, zastosowaniu no­woczesnych metod leczenia i ich promocji na szerszą skalę, liczba kuracjuszy się zwielokrotniła.

W 1825 roku na kartach historii pojawia się w Bad Charlot­tenbrunn nowy, niezwykle ważny człowiek. To Carl Beinert, wybitny uczony, chemik, geolog, przyrodnik, członek kil­ku towarzystw naukowych, autor opisów i przewodników po Charlottenbrunn. Przyjeżdża tu jako młody, energicz­ny, przedsiębiorczy naukowiec. Nabywa miejscową aptekę i związuje się z uzdrowiskiem na stałe. Od samego począt­ku interesuje się sprawami jego rozwoju. Korzystne wyniki przeprowadzonych badań składu chemicznego tutejszych wód mineralnych inspirują go do aktywnego działania. Jego ideą - fiks staje się uczynienie z Jedliny kurortu o sławie eu­ropejskiej. Odkrywa nowe źródło lecznicze, któremu nadaje nazwę Elisenquelle, a od 1864 roku Teresienquelle na cześć Teresy Crister. Carl Beinert otacza opieką dom zdrojowy, staje się jego właścicielem i do­konuje przebudowy. Dba o rozwój uzdrowiska. Wprowadza nowe metody leczenia, m. in. modną wówczas kurację żęty­cową. W 1849 roku założył nowy Park Karlshaim na dzisiej­szym wzgórzu pod wyciągiem narciarskim, zwanym dzisiaj Parkiem Południowym. Został on urządzony według naj­lepszych wzorów z innych uzdrowisk niemieckich. Rzadkie okazy drzew i krzewów sprowadzano z całego świata. Zbu­dowano platformy widokowe, drewniane altany, ustawiono ozdobne rzeźby, kolorowe ławeczki, zasadzono mnóstwo krzewów kwitnących i kwiatów. Był to swego rodzaju ogród botaniczny, prekursor do dziś znanego na Dolnym Śląsku arboretum w Wojsławicach koło Niemczy. Atrakcją parku w części wschodniej były stawy. Najciekawsza część parku ciągnie się pomiędzy Dłużycą i Leśniakiem, zwyczajowo nazywano go parkiem na Kobieli. U podnóża Kobieli przy ul. Wałbrzyskiej znajduje się stare wyrobisko kamienne i uję­cie źródła Charlottenquelle z naturalnym wypływem szczawy mineralnej. Park był wielokrotnie uwieczniany na różnego rodzaju ilustracjach i opisywany.

W interesującej książce Juliana Janczaka „Z kuferkiem i chlebakiem. Z przeszłości uzdrowisk i turystyki śląskiej” czytamy:

„Inną osobliwością był znajdujący się na południowych, do­brze nasłonecznionych stokach Kobieli piękny, rozległy park górski, ponoć jeden z najpiękniejszych w śląskich kuror­tach. Kto nie mógł zasnąć w czasie poobiedniej sjesty, przy­chodził tu wypoczywać w absolutnej, niczym niezmąconej ciszy. Inicjatorem założenia jedlińskiego parku był niejaki C. Beinert. Pomysł zrealizowano jeszcze w latach 1848-49. Był to czas gorący i burzliwy (Wiosna Ludów), ale tutaj w zacisznej Jedlinie nawet nie przyhamował rozwoju zdroju”.

Ten park wraz z położonym w części zdrojowej Parkiem Północnym faktycznie uchodziły za najpiękniejsze parki w Sudetach i przyniosły Bad Charlottenbrunn sławę w całej Rzeszy. W samym uzdrowisku powstało też muzeum geo­logiczne założone przez prof. Göpperta, znanego śląskiego mineraloga. Do Jedliny zjeżdżali wówczas znakomici go­ście, w tym czołowi intelektualiści. Należał do nich Adelbert Chamisso, francuski podróżnik, poeta i przyrodnik, autor wielu utworów literackich i opracowań naukowych, któ­ry opiniował dobór gatunków drzew w parku zdrojowym. W 1842 roku przebywało tu na kuracji małżeństwo niemiec­kich pisarzy z Berlina, Theodor i Klara Mundt. Ich imio­nami nazwano romantyczne zakątki parku, do których pro­wadziła tajemnicza „Ścieżka Filozofów”. Warto też wymienić nazwisko Christiana Garve z Wrocławia (1742-1798), wykładowcy na Uniwersytecie w Lipsku, znanego etyka, fi­lozofa, krytyka i tłumacza. Przebywając na dłuższej kuracji w Bad Charlottenbrunn dokonał on, z polecenia króla pru­skiego Fryderyka II Wielkiego, tłumaczenia dzieła Cycerona „De oficiis”. Uzupełnił je w 1781 roku komentarzem pełnym osobistych przemyśleń filozoficznych, cytowanych do dziś w rozprawach naukowych. To jest ważne dla tak małego mia­steczka, że byli z nim związani wielcy ludzie. Podnosi na du­chu i krzepi poczucie patriotyzmu lokalnego. Było i jest nam potrzebne, by obiektywnie spojrzeć i ocenić walory miejsca na ziemi, na którym przyszło nam żyć.

Wracając do parku zwróćmy szczególną uwagę na jego usy­tuowanie - blisko domów sanatoryjnych, na łagodnym grzbiecie (od Kobieli przez Dłużycę do Leśniaka) osłaniają­cym centrum zdroju od zachodu i południowego zachodu, w miejscu skąd rozpościera się rozległa panorama Jedliń­skiej Kopy w masywie Włodarza w Górach Sowich, a także doliny rzeki Bystrzycy, zaś w dole u stóp kolorowe dachy i elewacje kamienic miasta. Okaże się to niezwykle waż­ne przy omówieniu współczesnych planów rozwojowych Jedliny-Zdroju.

W materiałach źródłowych jakie się zachowały z tych czasów zwracają uwagę zabiegi, jakie czyniono w celu przyciągnięcia do zdroju jak największej liczby kuracjuszy. Już wtedy dru­kowano ulotki i barwne foldery promujące walory lecznicze uzdrowiska i piękno krajobrazów. Oferowano na przykład wycieczki do skalnego miasta w Adršpachu po czeskiej stro­nie i do innych pobliskich atrakcji turystycznych.

Właściciele zdroju zmieniali się dość często. Od 1843 do 1855 roku był nim dzierżawca Herman Menzel, a od 1855 do 1861 – człowiek o bardzo znanym, historycznym nazwi­sku, a mianowicie porucznik Paul Engels. Ale nie miał on nic wspólnego ze znanym Fryderykiem Engelsem, może tylko to, że w praktyce wykorzystał (najpewniej mimocho­dem) zasady wolnego rynku. Rozwinął bowiem hodowlę krów i kóz, by serwatkę z ich mleka odprowadzać do zdro­ju. Natomiast stadko osłów z siodłami służyło kuracjuszom do przejazdów wierzchem. W ten oto sposób sprytny go­spodarz pałacu robił interes korzystając z modnej wówczas w uzdrowiskach śląskich metody leczniczej.

Dotąd Jedlinę-Zdrój zamieszkiwali głównie ewangelicy. Dla nich już w 1748 roku baron von Seherr-Thoss przekształcił je­den z budynków zdrojowych, w którym znajdował się wcze­śniej klub, w kościółek ewangelicki. W 1815 roku dobudo­wano przy nim wieżę, na której umieszczono zegar z zamku w Grodnie oraz dzwony z dawnego klasztoru w Świdnicy. W I połowie XIX wieku Jedlinę zasiedlało coraz to więcej katolików. Należeli oni do parafii w Olszyńcu lub Głuszy­cy. W samej Jedlinie był tylko kościół ewangelicki i szko­ła ewangelicka. Nowy kościół ewangelicki przy obecnej ul. Piastowskiej zbudowano w latach 1861-1863, podobnie jak dom zdrojowy. To wszystko wiąże się z nowym wła­ścicielem uzdrowiska.

W latach 1861-1864 był nim Carl Crister, śląski przemy­słowiec ogromnie ważny w historii Wałbrzycha przedsię­biorca i założyciel do dziś funkcjonującej fabryki porcelany „Krzysztof”. Dla Jedliny jeszcze ważniejszy, bo zapisał się zło­tymi zgłoskami zarówno w historii uzdrowiska, jak też pałacu w Jedlince. Wraz z żoną, wspomnianą powyżej Teresą, dokonują przebudowy Domu Zdrojowego w najnowszym stylu, budują też obok halę spacerową i gabinet muzycz­ny (dzisiejsza „Biała Sala”). Bad Charlottenbrunn staje się uzdrowiskiem ściągającym do siebie sławnych ludzi z całej Europy. Niezwykłym gościem kurortu położonego w balsa­micznej kotlinie górskiej był młody Fryderyk Wilhelm, na­stępca tronu, późniejszy cesarz niemiecki, przyczyniając się do promocji uzdrowiska w całych Niemczech. Przebywał tu na kuracji, o czym pisała berlińska prasa.

Dla lepszej orientacji w znaczeniu jedlińskiego zdroju podam, że w roku 1875 z usług Świeradowa - Zdroju sko­rzystało 775 kuracjuszy, Kudowy - Zdroju – 997, Jedliny – 1130, Cieplic Śląskich – 1616, Dusznik – 2574, Szczawna – 2619, Lądka – 2730, natomiast w rodzącej się dopiero Po­lanicy – zaledwie 131 osób. Na owe czasy liczba kuracjuszy w Jedlinie-Zdroju świadczy o rosnącej renomie uzdrowiska. Warto przy tym zauważyć, że kuracja w sudeckich zdrojach nie była tania, trzeba było osobno opłacić pobyt w uzdrowi­sku i osobno koszty zakwaterowania i zabiegów. Mogły więc z niej korzystać osoby dobrze sytuowane.

W rozwoju miasta obok uzdrowiska istotne znaczenie miał również rozwój przemysłu. W XIX wieku nie wystarczało już chałupnicze tkactwo funkcjonujące w Jedlinie od XVI wie­ku. W Górach Kamiennych i Wałbrzyskich odkryto pokłady węgla kamiennego, co w znaczny sposób wpłynęło na rozwój gospodarczy tego obszaru. Sąsiadujące z uzdrowiskiem osiedla – Kamieńsk, Suliszów, Glinica okazały się bogate w podziemny skarb. Pierwszą kopalnię węgla kamiennego „Sophie” założył w Suliszowie w 1763 roku, znany już nam baron von Seherr­-Thoss. Kolejny jej właściciel, hrabia Rzeszy von Pückler, wybu­dował w okolicach Jedliny kilka mniejszych szybów. W latach czterdziestych XIX wieku kopalnia rozwinęła się i podniosła wydobycie na początku XX wieku do 150 tys. ton rocznie. Sta­nowiła wtedy (od roku 1891) własność rodu von Hochbergów z Książa. Została zlikwidowana w 1931 roku m. in. z uwagi na wzrost zanieczyszczeń i zanikanie źródeł mineralnych.

Pisał o tym wspomniany już wyżej Juliusz Janczak w książ­ce „Z kuferkiem i chlebakiem”:

„W omawianym okresie uzdrowiska dolnośląskie odnoto­wały też na swym koncie poważne straty, spowodowane przede wszystkim szybkim rozwojem górnictwa. I tak, na skutek intensywnych prac górniczych w kopalniach węgla kamiennego w rejonie wałbrzyskim, nastąpiła ucieczka wód z wszystkich ośmiu czynnych dotąd źródeł mineral­nych w Starym Zdroju. W efekcie w siedemdziesiątych la­tach XIX wieku uzdrowisko to ostatecznie zlikwidowano, mimo że jeszcze dwadzieścia lat wcześniej tętniło ono peł­nią zdrojowego życia”.

A dalej warto zwrócić uwagę na jeszcze inne ciekawe reflek­sje autora:

„Nie opodal Jedliny rozciągała się ziemia wałbrzyska – swoista osobliwość krajoznawcza. W efekcie przemian spowodowanych intensywną industrializacją na przełomie XIX i XX stulecia powstał konglomerat pięknej przyrody i szpetnej zabudowy przemysłowej – wyrosły dziesiątki kominów, szybowych wież oraz kopalnianych i przemysło­wych budynków, między którymi wiły się wąziutkie wstę­gi dróg i lśniące w słońcu tory kolei żelaznej. Najbardziej jednak uderzające było gigantyczne kłębowisko ciemnego dymu i białej pary. Aliści, co by nie powiedzieć, urok wyso­kich, gęsto zalesionych szczytów górskich czynił z obszaru Zagłębia Wałbrzyskiego najpiękniejszy bodaj na ziemiach polskich krajobraz przemysłowy – chociaż miejscami za­nadto może diaboliczny”.

W 1859 roku w przysiółku Suliszów przemysłowiec J. Schacht założył ważną dla wzmocnienia gospodarczego miasta – fabrykę porcelany stołowej, przekształconą po latach w porcelanę elektrotechniczną. W trzy lata później uruchomiona została w pobliżu fabryka tektury, produku­jąca m. in. tekturę na walizki i opakowania. Obydwie fa­bryki przetrwały ciężkie czasy wojen światowych i konty­nuowały produkcję w PRL-u.

Od 1884 roku uzdrowisko stało się własnością gminy. Pozwoliło to na korzystną dla obu stron korelację pla­nów rozwojowych miasta i uzdrowiska. W 1890 roku za­rząd nad uzdrowiskiem przejął kupiec Wilhelm Losse (od 1887 roku wójt gminy). Okazał się dobrym gospodarzem, dbał o rozwój infrastruktury komunalnej, dzięki czemu Jedlina-Zdrój mogła przyjmować gości także zimą.

Pod koniec stulecia znacznie wzrosła liczba kuracjuszy. Rocznie przyjeżdżało ich ponad 3 tysiące, ale i tak Bad Charlottennbrunn pozostawało jednym z najmniejszych kurortów w Sudetach. Bywali też Polacy, jednak w mniej­szej liczbie niż w pobliskim Szczawnie-Zdroju.

Rosnąca popularność zdroju jak również rozwój przemy­słowy miasta w II połowie XIX wieku przyczyniły się do przeprowadzenia linii kolejowej z Wałbrzycha do Kłodz­ka. To była bardzo trudna inwestycja, bo wymagała budo­wy kilku wiszących nad drogami lub rzekami wiaduktów i przeszywających góry aż trzech tuneli. Prace uwień­czone sukcesem zakończono w roku 1880. Jest to do dziś jedna z najatrakcyjniejszych linii kolejowych, a tunel pod Wołowcem, łączący Wałbrzych z Jedliną-Zdrojem, dłu­gości 1,6 kilometra, jest najdłuższym tunelem w Polsce. W 1904 roku doprowadzono do tej linii odgałęzienie z Wrocławia przez Sobótkę, Świdnicę Kraszowice, Bystrzy­cę Dolną, Lubachów, Zagórze Śląskie. Była to druga co do niezwykłej atrakcyjności linia kolejowa na Dolnym Śląsku. Niestety w roku 1989 wstrzymano ruch pociągów na tej tra­sie ze względu na nieopłacalność, co spowodowało jej daleko idącą jdewastację. Jest to strata niepowetowana, a próby ratunkowe podejmowane przez wrocławskie środowiska naukowe i turystyczne nie przyniosły jak dotąd skutku. Pod koniec 2010 roku pojawiły się w prasie informacje o wstęp­nych uzgodnieniach w Urzędzie Marszałkowskim we Wro­cławiu dotyczących planów ponownego uruchomienia tej linii kolejowej.

Sława Jedliny-Zdroju, niewielkiego podwałbrzyskiego uzdrowiska, utrzymuje się do czasów I wojny światowej (1914-1918). Ruch turystyczny w mieście znacznie się ożywił z chwilą uruchomienia wspomnianej wyżej linii kolejowej ze Świdnicy do Jedliny-Zdroju, co umożliwiało połączenie z Wrocławiem. Turyści z dużego miasta byli tutaj wabieni nie tylko wodami leczniczymi, ale i kozim mlekiem lub owczą żętycą, w atrakcyjnej „Szwajcarce” przy Parku Karlshaim, albo też w oficynach pałacu w Jedlince, gdzie dodatkowo można było posmakować dobrego piwa z własnego browaru.

W okresie międzywojennym stało tu 6 hoteli i około 30 pensjonatów, zastosowano nowoczesną infrastruk­turę komunalną i techniczną. Jedlina była miejscem docelo­wym turystów z Wrocławia lub Świdnicy, wyprawiających się w malownicze góry. Funkcjonowała nadal jako zdrój, siłą rozpędu, na fali popularności uzy­skanej wcześniej.

Z historii Jedliny warto odnotować jeszcze inne ważne wyda­rzenia. Były nimi ustanowienie w mieście w 1905 roku parafii katolickiej i rozpoczęcie budowy kościoła pod we­zwaniem Św. Trójcy w 1932 roku. Budowa tego orygi­nalnego architektonicznie (w kształcie rotundy) kościoła została ukończona w roku 1937. Wcześniej, 23 kwietnia 1934 roku miała miejsce uroczysta konsekracja kościoła kato­lickiego przez kardynała Bertrama. Do dziś kościół ten speł­nia rolę kościoła parafialnego, szczególnie ważną z uwagi na zdecydowaną dominację katolików w obecnej Jedlinie-Zdroju.

II wojna światowa odcisnęła swoje piętno także w tym uto­pionym w gąszczu parków i lasów uzdrowisku. Zostało ono poddane zarządowi wojskowemu w celach rehabilitacji żoł­nierzy i cywilnych ofiar wojny. Na kilka lat wstrzymana zo­stała naturalna funkcja sanatoryjna.

Dla Jedliny-Zdroju podobnie jak i sąsiednich miejscowo­ści – Głuszycy i Walimia brzemienny w skutkach okazał się ostatni okres wojny, lata 1943-1945. Właśnie w tym czasie w kompleksie Włodarza w Górach So­wich była prowadzona niezwykle tajemnicza i zakrojona na dużą skalę in­westycja militarna ukryta pod kryptonimem „Riese”, czyli „Olbrzym”. Utrzymywana w całkowitej konspiracji także dla miejscowej ludności pozostała taka do chwili obecnej. Dziś wiemy, że chodziło o drążenie podziemnych obiek­tów służących jako schrony dla dużej ilości wojsk, bądź też jako fabryki broni. Są też hipotezy, że mogła to być ko­lejna podziemna kwatera Hitlera, choć większość badaczy uznaje, że był to tylko kamuflaż, by zatuszować faktyczne plany inwestycji. Dla wodza III Rzeszy przewidziano sie­dzibę w Zamku Książ, w podziemiach którego wydrążono również potężne korytarze i hale. Faktyczne przeznaczenie inwestycji stanowi nadal zagadkę, być może plany związa­ne z budową „podziemnego miasta” ulegały częstym mo­dyfikacjom. Bezsprzecznym jest fakt, że masyw Włodarza oddzielony od Jedliny-Zdroju kotliną Bystrzycy – bezpo­średnio przyległy do Głuszycy ze strony zachodniej, a do Walimia ze strony wschodniej – stał się olbrzymim terenem budowy, zaś wszystkie te miejscowości zamieniono w wiel­kie obozowisko dla dziesiątek tysięcy początkowo jeńców wojennych, a następnie więźniów pobliskiego obozu kon­centracyjnego Gross-Rosen w Rogoźnicy k. Strzegomia.

W Jedlinie-Zdroju znajdowała się siedziba kierownictwa budowy. W ekskluzywnym budynku „Willa Erica” zamiesz­kiwał komendant wojskowy, a w pałacu w Jedlince mieści­ła się dyrekcja i komendantura budowy całego kompleksu „Olbrzym”. Najpierw był tu sztab paramilitarnej Organizacji Todt (1942-1943), zajmującej się budową obiektów wojsko­wych, a więc częstym gościem pałacu musiał być sam jej założyciel Fritz Todt, a po jego śmierci w 1942 roku, Albert Speer, minister do spraw uzbrojenia Rzeszy, który przejął kie­rownictwo nad Organizacją, potem zaś w pałacu rezydowało kierownictwo budowy podporządkowane bezpośrednio SS.

Faktem jest, choć to wygląda na paradoks, że to właśnie taj­na inwestycja militarna w Górach Sowich „Riese” uchroniła i Jedlinę-Zdrój, i wszystkie inne okoliczne miejscowości, włącznie z Wałbrzychem, przed atakami bombowymi lot­nictwa alianckiego. Niemcy nie stawiali tutaj oporu, a ra­dzieckie wojska II Frontu Białoruskiego (Oddział 21 Armii Czerwonej) w maju 1945 roku zajęły te ziemie bez użycia broni. Jedlina wyszła więc z wojny obronną ręką, choć moc­no okaleczona z uwagi na wstrzymanie pod koniec wojny podstawowych funkcji uzdrowiska. Do miasta wkroczyli nowi gospodarze, początkowo radziecki komisarz wojsko­wy, a już jesienią 1945 roku przedstawiciele władz rodzącej się Polski Ludowej. Powstała nowa rzeczywistość, zupełnie inne problemy i inne sposoby ich rozwiązywania.

Na podstawie książki Stanisława Michalika

„U źródeł Charlotty”

Ciekawostki z historii i współczesności Jedliny - Zdroju

Autor: Urząd Miasta

Powrót do listy